ur. 1958, francuski pisarz, poeta i eseista. Znany z mizantopii, lekceważenia umówionych wywiadów oraz prowokacji (np. nazwanie islamu najgłupszą religią świata. Proces o to sformułowanie zresztą pisarz wygrał). Jeden z najbardziej przenikliwych nostalgicznych bardów późnej nowoczesności.
Bawi się rolą smutnego błazna, który zaludnia zresztą jego powieści. Wiele z samego pisarza w tej postaci klauna balansującego na granicy politycznej poprawności, zdobywającego pieniądze i sławę, których naprawdę nie chce, bo dowodzą one już jedynie niemożności oparcia życia na fundamencie innym niż powierzchniowa, naskórkowa gra. A więc nie ma nic więcej niż pusta feeria pozorów? Swój sukces błazen Houellebecqa postrzega jako własną klęskę, jako upadek świata, w którym żyje. Dlatego pieniądze i kobiety które zdobywa nie posiadają już żadnej wartości.
Jest w jego powieściach jeszcze jedna ważna figura: rozczarowanego naukowca. Houellebecq, sam będący informatykiem zanim zajął się pisarstwem, z lubością przedstawia kolejne naukowe utopie, obrazy dynamicznego rozwoju, które nie przynoszą ulgi w samotności, choć wyczerpują i pozwalają na chwilę zapomnieć o dojmującej pustce. Podobnie pornografia i kompulsywny seks, przerywające nieznośne okresy frustrującej pracy i otępiającego doświadczenia nicości, nie potrafią przywrócić bohaterom poczucia istnienia.
Pozostaje jedynie melancholijna ironia, obsceniczny śmiech, który rozrywa tragiczny patos (choć wcale go nie neutralizuje), czyli typ wrażliwości i pisarstwa, w którym Houellebecq nie ma sobie równych.