1 Wczoraj kupiłem ten tytuł w cenie regularnej, a dziś jest w promocji
Na rynku ebooków promocje są dość częste, więc szanujący się e-czytelnicy zaglądają do porównywarek. Ale nie przewidzisz, że nazajutrz ebook, którego dziś namierzyłeś w najtańszej cenie, zostaje przeceniony, np. o 40%.
2 Mam bałagan w plikach
Są tacy, którzy trzymają skarpety ułożone parami w porządku kolorystycznym. Którzy nigdy nie mają okruszków w szufladach ani kurzu pod łóżkiem. Którzy nawet kubki na ociekaczu ustawiają zgodnie z systemem. Ci ludzie mają uporządkowane pliki. Korzystają z narzędzi typu Calibre, prowadzą pewnie też spis swoich papierowych książek.
Inni czytelnicy, cóż... im zdarza się czasem kupić jakiegoś ebooka podwójnie, bo zapomnieli, że już go mają. Albo przeszukują skrzynkę mailową i dysk, drapiąc się w głowę i mrucząc do siebie "Gdzieś tu powinien być..."
3 Jestem uważany za mordercę i gwałciciela świętego papieru
"Czemu czytasz na kalkulatorze?", "Jak tak dalej pójdzie, to znikną prawdziwe książki", "Ja nie mógłbym tak czytać, oczy mnie od razu bolą", "To jest profanacja książki!": te słowa padają w Twoim kierunku ze strony osób, które nigdy nie miały w rękach czytnika, a czasem także nie ważą się profanować książki nawet nadmiernym użytkowaniem. Nie wytłumaczysz.
4 Nie rozumiem idei wyższego VAT-u na ebooki
Nikt nie rozumie. Spuśćmy na to zasłonę milczenia i liczmy, że w końcu ktoś zorientuje się, że to jednak średni pomysł.
5 Chciałbym przeczytać starszy tytuł...
Tytuł sprzed dziesięciu lat? Ale z legalnym ebookiem po polsku może być problem. Najbardziej frustrujące uczucie? Widzisz tytuł na Amazonie, widzisz nielegalną wersję w wiadomym serwisie... Wkurzające jest także, kiedy poszukiwany przez Ciebie ebook jest wyjątkowo niechlujnie przygotowany. Owszem, dostaniesz zwrot pieniędzy za zakup, ale co poczytasz...?
6 Kupując legalnego ebooka czuję się traktowany jak złodziej
Kojarzycie tę sytuację, kiedy kupujecie bilet, idziecie do kina, a na ekranie wyświetlają się Wam ostrzeżenia, żeby nie nagrywać i nie piracić? Albo kiedy kupujecie legalne DVD i znajdujecie... ostrzeżenia, żebyście nie czynili przestępstw i przypadkiem nie nadużyli zakresu dozwolonego użytku? Albo profesor, który na wykładzie krytykuje tych, którzy nie chodzą? Albo kampanie promujące czytelnictwo ... w pismach, portalach i blogach o książkach? (świetnie i prowokująco pisze o tym
Agnieszka Żak)
No właśnie.
Trochę tak samo jest z obszernymi ostrzeżeniami, które zamieszczają niektórzy wydawcy. Paradoks tkwi w tym, że dobry komunikat (bądź uczciwy wobec ludzi kultury i jeśli korzystasz z ich pracy, zapłać za nią) trafia do niewłaściwego audytorium, czyli do tych, którzy już to wiedzą. Jeśli kupuję ebooka, to znaczy, że rozumiem o co chodzi z prawe autorskim i że świadomie wybrałem legalną opcję. Więc dlaczego jestem straszony i ostrzegany jak przestępca?
A co Ciebie najbardziej wkurza?