Pamiętasz swój pierwszy raz? Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z ebookami? Jak to się zaczęło? Na czym czytałeś pierwszego ebooka?
Trwa Tydzień Ebooków, więc przypominamy sobie nasze ebookowe początki. Opowiedz o Twoich i wygraj ebooki: mamy dla Was 3 vouchery o wartości 30 zł każdy.
Odpowiedź wpisz w komentarzu pod tą notką. Konkurs trwa tydzień: do 13 marca.
Pełna wersja regulaminu – tu.
Czekamy na Wasze opowieści!
***
Dziękujemy za Wasze odpowiedzi!
Były naprawdę ekscytujące: pozwoliły nam również zobaczyć, jak czytacie i dlaczego wybraliście ebooki. Ciężko nam było również wybrać te zwycięskie. Vouchery trafiają do:
Agaty M.
Radosława Uliszaka
Tomasza H.
Gratulujemy!
Później, dzięki Projektowi Gutenberg, miała dostęp do mnóstwa lektur ze studiów (również takich, na które w bibliotece kolejka wydłużała się jak wężyk w tej grze na komórkę), i innych książek, nad którymi z wypiekami na twarzy zarywała noce. Co ja mówię, zarywa dalej! E-booki w dodatku uratowały jej wzrok i nerwy przy pisaniu pracy magisterskiej, bo wyszukiwanie konkretnych wyrażeń w ogromnych tomiszczach jest łatwe jedynie w wersji elektronicznej. Teraz do czytania e-booków używa laptopa lub tabletu. Ale te wspomnienia komputera stacjonarnego i pierwszej radości przy czytaniu pozostają mimo wszystko - niezatarte.
Czytnik się pojawił, ale co z książkami? Oferta wydawnicza była bardzo uboga, promocje dopiero raczkowały. Musiałam się mocno naszukać książek, który byłyby w przystępnej cenie. Przyznam się, że pierwszą pozycją, jaka znalazła się na czytniku były opowiadania Lovecrafta znalezione w Internecie w pliku .pdf. Nie czytało się tego dobrze (ze względu na rodzaj pliku). Na szczęście jakiś czas później pojawiła się promocja w pewnej księgarni na kryminał skandynawski, który od razu wylądował na moim Kindle’u. To było to! Sama powieść trzymała w napięciu do samego końca, ale wrażenia z czytania na czytniku były również niezapomniane. Poza tym czytnik mieścił się do torebki, więc nie było problemu, żeby zabrać książkę (a właściwie czytnik) wszędzie ze sobą.
Od tamtej pory trochę czasu minęło, a moja biblioteczka znacząco się powiększyła. Odkąd mam czytnik, czytam więcej i wydaję więcej na książki (sumarycznie), a dodatkowo – moja biblioteczka się powiększa, ale miejsca w mieszkaniu nie ubywa.
Od kilku miesięcy korzystam z nowszego czytnika, a stary „odziedziczył” mój mąż, który właśnie zaraża się e-czytaniem.
moja przygoda z ebookami od komputera się zaczęła, później czytałam w telefonie, głównie poza domem gdy nie miałam dostępu do papieru :D. Czytanie w telefonie jednak miało swoje oczywiste minusy (mały ekran), więc pojawił się czytnik.
A teraz gdy w prezencie urodzinowym dostałam czytnik.... zostałam pochłonięta :)
Teraz mój kindle jest ze mną zawsze i wszędzie - waży zdecydowanie mniej niż 800 stronicowa książka i mało tego-gdy skończę czytać jedną natychmiast mogę poszukać i czytać kolejną.
Nie było toto wygodne jako czytnik, przewijało się nie stronami, ale po linijce (i to za pomocą rysika!), jednak możliwość czytania tam, gdzie zwykle nie da się czytać lub zabrać książki (na przerwie w czasie dyżuru, w samochodzie po ciemku itd.) skutecznie mobilizowała do samozaparcia…
Pomagało także w sytuacjach trudnych. Gdy przychodziło mi nocować w internacie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, pół Polski od domu, odliczając kolejne noce w warunkach mocno akademikowych (cztery łóżka, jedno krzesło – więcej mebli do pokoiku nie wchodziło), wsłuchując się w chrapanie lub modlitwy pozostałych przyszłych lub obecnych ojców, zamartwiających się tak samo jak ja o swoje żony i dzieci, przetrwanie nocy umożliwiało czytanie książek z małego, podświetlanego ekraniku. Tylko to wchodziło w rachubę – nie mogłem wszak przeszkadzać światłem innym. Do dziś mam w pamięci ciemny pokoik, palmtop na kablu, małe literki, chrapanie współspaczy i nieustanny niepokój, czy za chwilę nie zadzwoni telefon. Brak wiadomości bywał dobrą wiadomością.
Dziś pionierskie czasy mam za sobą. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko prawdziwego czytnika, którego raczej się nie dorobię, bo priorytet wydatków mocno się zmienił. Kompletuję e-biblioteczkę w chmurze, do której wszędzie mam dostęp… co za czasy. I jak tu nie kochać e-booków?