Fenomen Francuzek zaskakuje. Są piękne i zawsze mają klasę: nawet wtedy, gdy noszą stary sweter i dżinsy, zaskakują niewymuszonym, naturalnym wdziękiem. Helena Frith Powell postanowiła zbadać sprawę i pojechała do ojczyzny Coco Chanel, by wyciągnąć wnioski dla kobiet z reszty świata. Poniżej niektóre z jej rad:
1 Figura: nie wygłupiaj się z siłownią czy fitness klubem. To jest męczące, niepoważne, a w trakcie trzeba się spocić. Francuzki wolą solidny spacer po centrum handlowym (plus interwały na przymierzanie ciuchów), tenis, rower, schody zamiast windy. W życiu codziennym jest masa okazji do tego, by się poruszać. O tym, gdzie wydać pieniądze zaoszczędzone na karnecie na siłownię, piszemy poniżej.
2 Ubrania: miej jedną dobrą torebkę i dwie dobre pary butów. W resztę spokojnie zaopatrzysz się w sieciówkach czy małych, tanich butikach. Podstawę bowiem stanowi…
3 Bielizna: na tej nie oszczędzaj. Bardzo nie oszczędzaj. Francuzki twierdzą, że to właśnie ona definiuje to, jak wyglądamy: w bawełnianych gaciach nawet pod sukienką od Diora kobieta czuje się niezbyt atrakcyjna, stąd też mniej w niej lekkości i nastroju do flirtu. Lepiej mieć tańszy wierzch niż spód.
4 Dodatki: to one definiują wyjątkowość stroju. Dlatego lepiej zainwestować w wyjątkową apaszkę niż w spódnicę.
5 Używki: Francuzki mało piją, ale sporo palą. Ponoć to służy. Jesteśmy wobec tego sceptyczni.
6 Dres: zasada jest jedna i prosta – strój sportowy ubieramy podczas uprawiania sportu. W adidasach nie chodzimy po mieście, nawet po bułki do sklepu za rogiem. Dres nie jest strojem „po domu”. Po domu nosi się kaszmirowy sweter. Francuzki argumentują: jeśli przyzwyczaisz się do rozmemłanego looku, nawet po domu, to trudniej Ci będzie potem wymóc na sobie większą troskę o wygląd. Na zasadzie: „jeśli siedzę w tej bluzie w domu, to równie dobrze mogę w niej wyjść na sekundę do sklepu, a nawet na pół godziny”, co kończy się „a, w sumie nie będę się przebierać do kina, i tak tam jest ciemno”. I cały czas biegasz w wyciągniętych dresach, bo się przyzwyczaiłaś. Temu Francuzki mówią radykalne „non”.
7 Kosmetyki: Francuzki wierzą, że kremy na cellulit zmniejszają realnie obwód w biodrach. Kupują namiętnie nieskończone ilości kosmetyków i wcierają je w siebie z wielka pasją. Już sama wiara czyni cuda!
Więcej wskazówek (na serio i niekoniecznie) – w ebooku „Dlatego Francuzki są takie sexy”.