Kindle za recenzję
Wśród obcych
15.10.2013

Od dawna nie należę już do zagorzałych fanów fantastyki. Traktuję ją jak lekki przerywnik, chwilę odpoczynku między kolejnymi książkami, często naukowymi. Czasami trafiam na perełki (jak Dworzec Perdido) i wiem, że o wielu wybitnych książkach nawet nie słyszałam, ale na mojej recepcji literatury fantastycznej cieniem kładzie się boleśnie egzaltowany Wiedźmin (uwielbiałam, ale potem skończyłam gimnazjum) i literackie potworki pokroju przegadanych wypocin Piekary (facet powinien napisać poradnik o tym, jak wycisnąć pakiet książek z jednego pomysłu i trzech nędznych rozwiązań fabularnych). Kiedy dostałam do ręki Wśród obcych, przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, co właściwie podkusiło mnie, żeby zamawiać egzemplarz recenzencki. Może być, że chodziło mi o listę nagród, które zdobył ten tytuł – Jo Walton pokonała Miéville’a w walce o nagrody Hugo 2012 i Nebula 2011, więc po prostu musiałam sprawdzić, o co ten cały szum. Sprawdziłam. Wciąż nie jestem pewna.Mori (zdrobnienie od Morwenny) ma 15 lat i niełatwe życie. Niedawno straciła siostrę bliźniaczkę Morigannę (urocze imiona, swoją drogą) w wypadku samochodowym, a obrażenia, które wówczas odniosła, skazały ją na buty ortopedyczne, laskę i towarzystwo bezustannego bólu. Na domiar złego matka Mori jest złą wiedźmą, a świeżo poznany ojciec wysyła swoją latorośl do prestiżowej (czytaj: snobistycznej) szkoły z internatem. Jedyną radością w życiu nastolatki pozostaje literatura sci-fi, dziesiątki wypożyczanych i kupowanych książek, które dziewczyna pochłania w niesamowitym tempie. Dookoła kręcą się także wróżki…Na pierwszy rzut oka to dość przeciętny produkt dla młodych panien. Fabuła nie jest przesadnie rozbudowana, a sylwetki bohaterów wydają się jedynie naszkicowane. O samej Mori wiemy tyle, ile mówią nam jej rozważania na temat czytanych książek i literackie upodobania. 

Komentarze