Kindle za recenzję
Jak oddech
25.09.2013

Zacznę od tego, że bardzo rzadko kupuję książki w cenie okładkowej. W przypadku najnowszej powieści Małgorzaty Wardy też starałam się wytrzymać. Naprawdę. Wstrzymywałam się miesiąc. Starałam się zapomnieć, jak wygląda okładka. Starałam się nie myśleć, że Warda napisała coś nowego. Starałam się nie zwracać uwagi na to, że kolejną powieść wydała jedna z niewielu autorek, które chyba z czystym sumieniem mogłabym zaliczyć do tych ulubionych. I poległam... na całej linii. Poleciałam do księgarni jak ta głupia, chociaż słyszałam wciąż wredny głosik, gdzieś z tyłu głowy, który marudził, że mając na półkach tyle nieprzeczytanych książek, kupuję kolejną. No cóż. Miałam tylko nadzieję, że nie będę żałować...

Jasmin i Staszek znali się od zawsze. Urodzeni w półrocznym odstępie czasu, wychowywani przez najbliższe przyjaciółki, poniekąd siostry, nie wyobrażali sobie nawet, że mogliby stworzyć szczęśliwy związek z kimś innym. Gdy pewnego dnia, w domu Staszka dochodzi do tragedii, Jasmin wymusza na nim obietnicę. Obiecaj mi coś. [...] Obiecaj, że gdyby coś ci się stało... No, wiesz, gdybyś na przykład zginął, albo coś... [...] Gdybyś kiedyś umarł, a ja wciąż bym żyła... Obiecaj, że przyjdziesz do mnie, że dasz mi jakiś znak. Żebym wiedziała, że wciąż jesteś.*

 

Komentarze