Głównym bohaterem (i narratorem zarazem) jest Adam Zalewski, prywatny detektyw z Częstochowy. Powiedzmy sobie wprost – nie jest to najlepszy detektyw. Nie dość że popełnia sporo błędów, ma problemy w życiu osobistym, to jeszcze łyka zbyt dużo psychotropów (świat wcale nie jest po nich lepszy i bardziej kolorowy, wręcz przeciwnie).
Historia zaczyna się banalnie. Do Zalewskiego zgłasza się Alicja Morawska-Kopeć. Kobieta chce dowodów na zdradę męża. Cóż, sprawa należy do tych rutynowych. Do czasu gdy pani Morawska zostaje zamordowana. Kto ją zabił? Dlaczego? Jaki miał motyw? Zalewski nie może sobie poradzić z wyrzutami sumienia (zdradzę, że to on znalazł jej pokiereszowane ciało), zaczyna więc drążyć tę sprawę. Próbuje ją rozwikłać. Raczej dla własnej satysfakcji, w końcu jego klientka nie żyje, a czy martwym można pomóc?
Autor kryminału mówi w wywiadzie udzielonego w serwisie koobe: „Świat nie jest logiczny, ludzie nie postępują logicznie, kierują się emocjami. Wszyscy tworzymy własne narracje i tak należy traktować opowieść głównego bohatera ,,Martwej laleczki”. Czasem może konfabulować, przeinaczać fakty, opisywać rzeczy jakimi nie są, jakimi nie są dla niego oczywiście.”