ebook: Martwa laleczka - Edward Mogilski

Zbyt szybko wyciąga wnioski. Ocenia ludzi po pozorach. Nie przebiera w słowach.

Bywa zdekoncentrowany, myśli o wielu rzeczach naraz. Nie umie upilnować świadka. Boi się i nie nadstawia karku dla potrzebujących. W sytuacji napięcia jest sparaliżowany, a potem podejmuje złe decyzje. Ma płaską klatę i nieszczególną krzepę. Chyba nie powinien brać tych leków, którymi się faszeruje. Pojęcie etyki zawodowej ma dość luźne. Ale bywa bardzo skuteczny.

Poznajcie Adama Zalewskiego.

To nie jest typ detektywa, któremu chcielibyście powierzyć własną sprawę. Alicja Morawska-Kopeć powierzyła i nie minęło kilka dni, a znaleziono jej zmasakrowane ciało. To nie jest też typ kolesia, którego chcielibyście zabrać na piwo; jest gburowaty, szorstki, a do tego z pewnością wpakowałby Was w jakieś kłopoty.

Nie polubilibyście Adama. Z wzajemnością.

Jednak kiedy jego klientka umiera w zagadkowych okolicznościach, tylko on może odkryć prawdę. Policyjne śledztwo tkwi w miejscu. Adam zaczyna ponownie węszyć, by odkryć, że śmierć Alicji to tylko wierzchołek góry lodowej, do której podstawy definitywnie nie powinien nawet próbować dotrzeć. Więc oczywiście stawia to sobie za punkt honoru.

Po drodze jednak musi kilkukrotnie ryzykować. Zdrowiem i życiem. Najczęściej nie swoim. Czy Zalewski nie może po prostu być szczęśliwy? Znalazł kobietę, którą kocha, może mieć rodzinę, może zmienić zawód i przestać grzebać w cudzych brudach.

Co naprawdę liczy się dla Adama: sprawiedliwość czy przyjemność rozwiązywania zagadki? Jest romantycznym z ducha obrońcą bezbronnych czy psychopatą równie nieczułym jak ten, którego ściga? Ile osób będzie musiał poświęcić, by dowiedzieć się, kto zabił Alicję Morawską-Kopeć? 

Kryminał Mogilskiego przypomina klimatem „Harry’ego Angela” Williama Hjortsberga, gdzie im bardziej detektyw wikła się w sprawę, tym mocniej zagłębia się w takie miejsca samego siebie, do których nigdy nie chciałby trafić.

Czy Adam będzie jeszcze wiedział, co jest prawdą, kiedy uda mu się rozwiązać zagadkę?

No cóż, na przekór wszystkiemu, ja  Adama polubiłam. To zupełnie fajny facet. Może trochę niepoukładany. Nagminnie łamiący prawo, jeżdżący po pijaku, czego absolutnie nie pochwalam, ale... Zalewski da się lubić.

Książkę polecam, to dobry kryminał. Szczególnym atutem jest to, że książka napisana jest w pierwszej osobie, co dodaje wiarygodności postaci i wydarzeniom, które choć drastyczne momentami, a język dosadny, to jednak w przekazywane przez bohatera tracą ostrość. I chwała autorowi za to, bo scen dosadnie drastycznych nie znoszę.

Janina Nykiel, 52 tygodnie czytania

Przeczytaj wywiad z Autorem oraz jego zapowiedź ebooka dla portalu Zbrodnia w Bibliotece

Przeczytaj teżl Edward Mogilski dla Noir Cafe. 


Patronat:

Zbrodnia w Bibliotecedla StudentaPapierowe myślinoircafe

Udostępnij:
Cena: 13,00 zł
Kupując tego ebooka otrzymasz
130 punktów koobe !
Pobierz fragment ebooka:

Wydawnictwo: Koobe ; data wydania: 15.08.2013;
Skomentuj ebooka "Martwa laleczka"
Magda Smolińska 25.06.2014 21:13
No niestety, spodziewałam się więcej, a dostałam przeciętny kryminał z dość odpychającym bohaterem głównym.
Plus za podjęty wysiłek autora. I drugi plus za umiejscowienie akcji w Częstochowie. W końcu nie Warszawa, Gdańsk ani Wrocław.
Ale i tak ogólnie jestem na nie. Za bardzo się przy tej książce męczyłam.
EWA MIKULSKA-LECHOWICZ 08.05.2014 10:57
Zachęcam do przeczytania ebooka. Ciekawy kryminał. Obrót spraw wokół morderstwa szczególnie w drugiej połowie książki zaskoczył mnie niejednokrotnie i tu brawa dla autora. O to właśnie chodzi w dobrym kryminale.
Mar Cieszk 30.12.2013 10:05
Powieść zaskakująca: to zachwyca, to irytuje, ale definitywnie nie coś, czego bym się spodziewała po młodziutkim debiutancie. Rewelacyjny bohater - denerwujący, ale do bólu prawdziwy Adaś. Świetna Częstochowa w tle: mroczna, brudna, tętniąca niejasną seksualnością. Polecam i czekam na kolejne książki autora :)
Anna Błaszczuk 04.11.2013 08:59
Z każdy kolejnym rokiem i kolejną przeczytaną książką, coraz dokładniej precyzują się moje czytelnicze oczekiwania. W chwili obecnej jest to klasyka fantastyki i sf, oraz wszystkie pozostałe gatunki byle osadzone w przeszłości. Wyjątek robię dla książek, których akcja dzieje się w Polsce, gdyż nasze realia przemawiają do mnie najbardziej.

Martwa laleczka to kryminał polskiego autora, którego akcja toczy się w Częstochowie. Adam Zalewski to prywatny detektyw, specyficzny typ, inteligentny, ale też irytujący, mający słabości, nałogi i sporo wad, typ bohatera na fali, modnego wśród pisarzy.

Gdy zleceniodawczyni detektywa zostaje zamordowana ten postanawia wyjaśnić zagadkę i odnaleźć zbrodniarza. Krok po kroku poznaje życie kobiety, rozmawiając z bliskimi buduje sobie jej obraz. Każdy kolejny trop prowadzi Adama coraz głębiej w świat brutalny i przerażający, odsłaniający zupełnie inne oblicze świętego miasta.

Edward Mogilski stworzył zupełnie przyzwoity kryminał, taki gdzie liczy się każdy kolejny krok, niebanalna intryga i śledztwo oraz rzecz jasna bohaterowie, odznaczający się skomplikowaną psychiką i niechlubną przeszłością. Martwa laleczka wpasowuje się dobrze w nurt powieści detektywistycznej, ponieważ autor nie nastawia się na błyskotliwą akcję, morze krwi oraz pojawiające się masowo zwłoki. Tutaj ważny jest człowiek, jego wnętrze oraz zagadka, którą staramy się rozwiązać podążając za pozostawionymi nam przez autora wskazówkami.
Zmyślnie skonstruowana intryga, niezły styl i warstwa psychologiczna sprawiają, że Martwa laleczka to książka, którą można polecić miłośnikowi kryminałów w stylu Marka Krajewskiego.
Anka Chramęga 21.10.2013 11:17
Lubię powieści kryminalne. Trup nie musi się w nich słać gęsto, ważniejsze jest dla mnie, by była zagadka, wnikanie w umysł przestępcy i dochodzenie do kierujących nim pobudek.
Z tego też powodu coraz częściej sięgam po kryminały polskich autorów, osadzone w naszych polskich realiach. Bez super szybkich bryk, pobłażliwych szefów, domów przy plaży i strzelanin bez pytania kto zacz.
Opis debiutanckiej powieści Edwarda Mogilskiego, zatytułowanej Martwa laleczka wskazywał, że powinno być tak, jak lubię. Zagadka, nieznany morderca i tajne, brudne interesy ludzi u władzy.
I było, ale coś mi zgrzytało podczas lektury.

"Pomieszanie bałaganu ze zbytkiem lekko mnie ukłuło. Ja miałem u siebie tylko bałagan."

Adam Zalewski jest prywatnym detektywem. W życiu prywatnym niezbyt mu się wiedzie, nie mówiąc już o zawodowym, gdzie klientów jest jak na lekarstwo. Trwając tak od zlecenia, do zlecenia, co jakiś czas wracają do niego słowa jego niegdysiejszej dziewczyny, która usilnie namawiała go do zmiany zawodu, twierdząc, że Adam jako detektyw po prostu się marnuje.
Pewnego dnia otrzymuje zlecenie od młodej kobiety, Alicji Morawskiej-Kopeć, która chce, by detektyw znalazł dowody zdrady jej męża, Pawła. Choć Adam na natłok zleceń nie narzeka, to pracy dla Morawskiej-Kopeć podejmuje się niechętnie. Śledztwo zostaje jednak brutalnie przerwane niedługo później, kiedy kobieta zostaje znaleziona w zamku niedaleko Olsztyna. Martwa. Konkretyzując: porąbana na kawałki.
Zalewski, wbrew zdrowemu rozsądkowi, decyduje się kontynuować śledztwo, które wkrótce doprowadzi go do spraw, o których istnieniu nigdy by nie pomyślał.

Martwa laleczka to kryminał, osadzony na starym i sprawdzonym hollywoodzkim schemacie: odsuńcie funkcjonariusza (w tym przypadku detektywa) od sprawy, a zyskacie pewność, że ją rozwiąże. I tak jest w tym przypadku.
Choć z ręką na sercu przyznać muszę, że śledztwo w wykonaniu Zalewskiego strasznie mnie nużyło. Naprawdę, początkowo akcja powieści wlekła się wręcz niemiłosiernie, a ja, ze stopniowo niknącą nadzieją, wypatrywałam zdań, gdzie fabuła nabierze tempa. I nie powiem, nabrała, ale dopiero, gdy 2/3 książki było już za mną. Potem zaś akcji tej było zbyt dużo, panował straszny natłok wydarzeń. Jedno zahaczało o drugie, poganiane przez trzecie. Odniosłam trochę wrażenie, że autor początkowo nie miał zbyt wielu pomysłów na rozwój opowiadanej przez siebie historii, zaś im bardziej zbliżał się do zakończenia powieści, tym więcej pomysłów rodziło się mu w głowie, a on starał się je wszystkie wykorzystać. Po prostu brakło umiaru. Ale, jako że jest to powieść debiutancka, to myślę, że można na to popatrzeć trochę przez palce.

Sama powieść napisana jest językiem prostym, bez zbędnych ozdobników w postaci opisów architektonicznych miast czy zachwytu nad otaczającym krajobrazem. W tym przypadku to się ceni, bowiem autor postawił na konkrety, rzeczowo podszedł do tematu. Co mi się spodobało, to przedstawienie obrazu społeczeństwa polskiego takim, jakie jest. A że jest to często obraz gorzki i szary... Cóż, nie oszukujmy się, że jest inaczej...
I ta wrodzona wścibskość, życie życiem sąsiadów i znajomych. Bohaterowie drugoplanowi w Martwej laleczce są bardzo pomocni, chętnie podając dane zamieszkania poszukiwanych osób. Znają się też na dodatkowych profesjach swoich sąsiadów, kolegów z pracy. Wiedzą, że ktoś świadczy odpłatnie usługi seksualne, ba, wiedzą nawet gdzie i w jakich godzinach można go spotkać po etacie. I dane te chętnie podają, uzupełniając go pięknym, słowiańskim „A teraz wypierdalaj”. Ot, polska usłużność.

Jako że czytnika e-booków nie posiadam, to Martwą laleczkę czytałam na moim smartfonie. I niestety, ale zauważyłam całą masę sierot w tekście. Ponieważ na składzie i łamaniu tekstu trochę się znam, ponieważ się nim zajmuję, to strasznie kuło mnie to w oczy, patrzenie na wiszące spójniki.
I ogólna korekta tekstu. Błędów ortograficznych nie wyłapałam, ale dość widoczne było zamiłowanie do wstawiania przecinka przed że prawie w każdym przypadku, łącznie z wyjątkami. Lub brak rzeczonych, w szczególności przy zdaniach, gdzie występowało słowo który. I dość częsty brak pauz dialogowych. Jestem wzrokowcem, nic na to nie poradzę, i niestety takie smaczki odbierają mi trochę przyjemności z lektury powieści.

Podsumowując: Martwa laleczka mnie nie zachwyciła, ale też nie do końca zraziła do autora. Wiadomo, z debiutami bywa różnie, ten w mojej ocenie jest przeciętny. Nic szczególnie zachwycającego, ale też nie odpychającego. Jeśli autor poprawi swój warsztat pisarski, to wróżę mu dobrze.

http://wiedzma-czyta.blogspot.com/2013/10/edward-mogilski-martwa-laleczka.html
Aleksandra Sebastian 15.10.2013 11:16
Cała sprawa zaczyna się od błahostki. Słodka ślicznotka chce dowodów na zdradę męża. Wynajmuje w tym celu detektywa. Adam śledzi męża kobiety i przyłapuje go na schadzce z... mężczyzną. Gdy w obskurnym motelu próbuje przysłuchać się ich miłosnym igraszkom dostaje niezły wycisk od nieznanego oprycha. To znak, że ma trzymać się z daleka od tej sprawy, ale Adama takie błahostki nie przerażają. Bardziej martwi go fakt, że Alicja Morawska-Kopeć nie wpłaciła na jego konto zaliczki. Umawiają się, ale kobieta nie przekazuje mu pieniędzy i nie rozmawia z nim, gdyż jest martwa. Adam powinien wezwać policję, ale tego nie robi. Postanawia sam odnaleźć mordercę. Poznaje rodzinę Alicji, jej męża, rodziców, teścia i byłego chłopaka. Co jeden, to lepszy okaz, co krok to więcej brudów wypływa na wierzch. Do tego wszystkiego dochodzi natrętny dziennikarz, który szuka sensacji. Adam brnie w sprawę coraz głębiej, aż w końcu zanurza się w nią po uszy narażając życie swojej partnerki i jej córki. A my grzęźniemy razem z nim w gęsty, duszący syf. A to wszystko dzieje się w przeważającej części w Częstochowie, świętym mieście, które mamy okazje poznać z zupełnie innej strony. Chwilami będziemy także w Katowicach i moim ukochanym Żywcu. Chwała autorowi za umiejscowienie akcji w Polsce. Stanowczo wolę Alicję z Częstochowy i Mirona z Żywca, niż Alice z Sydney. Brawo za minimalistyczny, ostry język, przez którego chłód przebijają gotujące się emocje. Bardzo udany debiut!
Wojciech Gala 18.09.2013 16:55
Jako wielbiciel gatunku podchodziłem do tej pozycji bardzo ostrożnie, bo jednak mało znany autor, Częstochowa i w ogóle polskie kryminały jakoś nie zawładnęły moim serce. Muszę jednak przyznać, że zostałem mile zaskoczony, bo właśnie to czego się obawiałem okazało się największymi atutami tej powieści. Akcja rozgrywająca się w Polsce, a w szczególności w "mieście świętej wieży" nadał intrydze głębszy wymiar, gdyż opisywane sytuacje pasują do większości polskich miast, czego nie można powiedzieć o miastach europejskich. "Martwej laleczce" wystawiam mocą "czwórkę", bo choć spełniła wszystkie moje oczekiwania, to do mistrzów gatunku Panu Mogilskiemu brakuje, niewiele, ale jednak brakuje ;)
Radosław Uliszak 11.09.2013 22:17
W kryminałach podoba mi się nie to, co zazwyczaj decyduje o ich przynależności do gatunku. Nie czytam ich ze względu na samą zbrodnię, ale raczej dla cech bardziej pobocznych :) Choć zazwyczaj w kryminałach trudno się spodziewać braku krwi sikającej drzwiami i oknami, brutalnej przemocy czy wyrafinowanego planu przestępstwa to jednak szukam w nich czego innego – zazwyczaj triumfu dobra nad złem. No choćby zwycięstwa mniejszego zła nad większym. Potrzebuję też społecznego realizmu, którego zazwyczaj dostarczają mi pisarze szwedzcy (Sjöwall i Wahlöö).

„Martwa laleczka” jest kryminałem, który zawiera wiele poszukiwanych przeze mnie (pobocznych?) cech tego gatunku. Wolałbym ich zdecydowanie więcej, nawet kosztem akcji. Ale oto co dostajemy... Mamy detektywa (prywatnego), który prowadzi swoje śledztwo walcząc jednocześnie sam ze swoim życiem. Jest też trochę wewnętrznej walki głównego bohatera z sobą i swoim umysłem. Ma on zdrowe spojrzenie na świat, które nie pomaga mu funkcjonować w naszej rzeczywistości. Są szczypty lokalnego realizmu z Częstochowy, a trochę mniej z Katowic, Bielska-Białej i Żywca. Realia jednak, jak sam autor zaznacza, są trochę skrzywione. I bardzo dobrze, bo przykładowo mieszkańcy bloku opisywanego w książce jako miejsce zbrodni, mogliby zareagować na to dość nerwowo. Kryminał, kryminałem, ale autor czasem spotyka się z czytelnikami także w realnym świecie. Są w końcu postacie, które każdy z nas może spotkać w swoim życiu albo przynajmniej minąć się z nimi idąc po ulicy czy przejeżdżając obok przydrożnego „salonu masażu”.
Wszystkie te elementy mogły stworzyć rozbudowane tomisko, ale każde dodane po trochu - dało dość zgrabnie skomponowaną intrygę.

„Martwą laleczkę” czytałem głównie w pociągu i autobusie (przy okazji dziękuję właścicielce Kidle Paperwhite za użyczenie czytnika, który pozwolił spokojnie i komfortowo czytać pomimo marnego oświetlenia w obu tych środkach transportu!). W dużej mierze dzięki tej lekturze dziesięć godzin podróży minęło szybciej niż myślałem. Wcale mnie nie korciło, żeby sprawdzać konto pocztowe czy sięgać po gazetę. Książkę czyta się łatwo, można szybko wsiąknąć w akcję i zatopić w chropawej, szarej rzeczywistości przygniatającej detektywa Adama Zalewskiego. Mam nadzieję spotkać go jeszcze kiedyś w moim czytniku.
Artykuły i recenzje

Już jutro premiera kryminału Edwarda Mogilskiego "Martwa laleczka", który ukaże się naszym staraniem pod patronatem Zbrodni w BibliotecePapierowych Myśli i Dla Studenta. Ebook opowiada historię sfrustrowanego prywatnego detektywa, który nieoczekiwanie staje wobec sprawy, która prawdopodobnie go przerasta. 

Na zachętę proponujemy Wam mały fragment:

 

Więcej...

Czemu Częstochowa? To miasto jest dobrą scenerią dla kryminału?

Częstochowa ma spory potencjał w tej kwestii. Te wszystkie mroczne zaułki i klasztorna wieża  posępnie wznosząca się nad miastem. Trudno o lepszą scenerię... Gdy zaczynałem pisać ,,Martwą laleczkę” można była dostać jedną albo dwie powieści o charakterze kryminalnym z Częstochową w tle. Nie pamiętam, w każdym razie ich nie czytałem (śmiech). Moją powieść pisałem powoli, bardzo powoli i ze zdziwieniem zauważyłem, że w tym czasie opublikowano już kilka powieści, których akcja dzieje się w Częstochowie. Myślałem, że będę jednym z pionierów w tej dziedzinie, ale trochę się spóźniłem (śmiech). W każdym razie dobrze się stało, że Częstochowa zaistniała w literaturze kryminalnej czy pokrewnej. To miast w pełni na to zasłużyło.

Więcej...

Martwa laleczka

24.09.2013

Jesień naprawdę się zaczęła. Za mną pierwszy kryminał. Zaczęłam od debiutu książkowego Edwarda Mogilskiego i jego powieści Martwa laleczka.

Głównym bohaterem (i narratorem zarazem) jest Adam Zalewski, prywatny detektyw z Częstochowy. Powiedzmy sobie wprost – nie jest to najlepszy detektyw. Nie dość że popełnia sporo błędów, ma problemy w życiu osobistym, to jeszcze łyka zbyt dużo psychotropów (świat wcale nie jest po nich lepszy i bardziej kolorowy, wręcz przeciwnie).

Historia zaczyna się banalnie. Do Zalewskiego zgłasza się Alicja Morawska-Kopeć. Kobieta chce dowodów na zdradę męża. Cóż, sprawa należy do tych rutynowych. Do czasu gdy pani Morawska zostaje zamordowana. 

Więcej...