Świeżo wydana w Polsce antologia opowiadań Harukiego Murakamiego wydaje się być ze wszech miar spóźniona. Smutna to obserwacja, ale na szczęście nie przeszkadza cieszyć się lekturą.
Po raz kolejny Murakami był kandydatem do Nobla. W gorączce przednoblowskiej premiera „Zniknięcia słonia” zostałaby skazana na sukces czytelniczy. Jednak ukazuje się dopiero po ogłoszeniu laureata – którym pisarz nie zostaje.
Antologia zawiera teksty pisane dwie i trzy dekady temu. Wersja anglojęzyczna istniała już w 1993 roku. W 2008 wydano wersję francuską. Czemu, od wielu lat wydając tego pisarza w Polsce, nikt nie wydał wcześniej „Zniknięcia słonia”, choć wielu wiernych czytelników tego oczekiwało?
Wypadałoby napisać teraz: na szczęście – w końcu – jest.
Wiernych czytelników z pewnością ucieszy opowiadanie o ptaku nakręcaczu i wtorkowych kobietach – którego rozwinięcie poznali jako „Kroniki ptaka nakręcacza”. Wielką przyjemnością może się tu okazać porównywanie obu wersji – i możliwość własnej oceny tych zmian. Taka przewrotność (poznania pierwowzoru wtórnie) może się paradoksalnie okazać wielką wartością dla odczytania ponownie „Kronik”.
Książka ma wiele smaczków (nawet polski wątek), jest też ciekawym studium zmian w pisarstwie Murakamiego – zwłaszcza, gdy te opowiadania porównać z bardziej współczesnymi pozycjami.