Czytamy. Frekwencja zarówno na Festiwalu Conrada, jak i na Targach Książki, zdaje się przeczyć powszechnemu pesymizmowi, wróżącemu koniec czytelnictwa.
Slogany obu imprez (Pomyśl: literatura; Istnieję po to, żeby czytać książki…) zwracały uwagę na aktywną rolę czytelnika. I faktycznie – aktywność miłośników książek, którzy w imponującej liczbie ponad trzydziestu tysięcy odwiedzili Targi, może robić wrażenie.
Jednak termin kryzys słychać było na każdym kroku, na przykład w temacie debaty Rynek książki - jak długo potrwa kryzys? Dyskusja na kanwie 15. edycji pięciotomowej publikacji Rynek książki w Polsce 2012. Jej uczestnicy, prowokowani pytaniami Łukasza Gołębiewskiego, albo przepowiadali katastrofę i koniec książki jako takiej, albo stosowali strategię zaprzeczenia i przywoływali na dowód własne sukcesy, tudzież postulowali łagodną rezygnację i oswojenie z myślą, że stan rynku książki, z którym mamy dziś do czynienia, nie jest krótkotrwałą zapaścią, ale strukturalną zmianą w przestrzeni czytelnictwa: oczekiwania i profil odbiorcy literatury zmieniły się tak bardzo, że np. niska cena książki stanowi obecnie standard.
Wywołało to burzliwą dyskusję na temat projektu stałej ceny na książki oraz mechanizmów psucia rynku przez sukcesywne promocje, obniżki i sprzedawanie tytułów do taniej książki. Prowadzi to do obniżania kosztów, co przede wszystkim uderza w tłumaczy, redaktorów i korektorów. Cierpi na tym jakość wydawanych książek.
Drukarze oponowali: czytelnicy, a przynajmniej część z nich, wciąż będzie chciała posiadać na własność materialny, estetyczny przedmiot, jakim jest starannie wydania książka. Współistnienie książki papierowej i elektronicznej pewnie jeszcze długo pozostanie czytelniczym standardem, nie należy więc postrzegać tych dwóch form jako antagonistyczne, ale jako dopełniające się wzajemnie. Zresztą, na Targach książka elektroniczna silnie zaznaczyła swoją obecność. Sporo dyskutowano o nowych metodach promocji książki, o specyfice czytelnika ebooka, o elektronicznych podręcznikach i nowej jakości edukacji. Wśród wystawców można było zobaczyć przedstawicieli księgarni internetowych, choć chyba nie ma jeszcze dobrego pomysłu na obecność ebooka w przestrzeni targów, które przecież uprzywilejowują książkę papierową. Najciekawiej na tym tle zaprezentowało się Virtualo z konkursowym FunZone’m.
Próbą oswojenia przemian rynku książki były spotkania z blogerami, w tym dyskusja zatytułowana Blogerzy książkowi – przyszłość krytyki literackiej? Chociaż nie należy uznać spotkania za zwieńczone pozytywną odpowiedzią na to pytanie, to widać, że dostrzeżono poważną lukę: brak medium, które pozwalałoby na angażujące większą wspólnotę dyskusję o literaturze. Komentowanie książek? Dziś albo jest traktowane marginalnie w mainstreamowych mediach, albo zamknięte w akademickich, hermetycznych dyskusjach. Blogi są trzecią opcją, która pozwala zobaczyć niedostatki dwóch poprzednich dróg i każe szukać innych rozwiązań.
Nie sposób zapomnieć o największej (obok przypadkowych rozmów i szaleństwa zakupów) przyjemności, jakiej zaznać można podczas Targów: chodzi o spotkania z pisarzami. Na nas, mimo wszystkich literackich wspaniałości, jakie mogliśmy oglądać, najintensywniejsze wrażenie zrobił niespodziewany urok Nergala.